A, pomarańczowy! Ściana pomarańczowa.
W mojej wiosce kiedyś, w mroczny czas komunizmu wszystkiego brakowało. Nie można było nic kupić, czasami udawało się ukraść coś.
Jeden w kołchozie ukradł dwa baniaki farby takiej pomarańczowej wpadającej w czerwień (bo tylko taka była). Jego żona z córkami pojechała na jakieś trzy dni do rodziny, a on chałupę malował; stołowy pokój, kuchnię i sypialnię razem z sufitami i drzwiami, a jeszcze tej kraski zostało, to pociągnął krzesła, bo takie brudne były, obmacane.
Trzy dni minęły, żona z dziećmi wraca. Jak weszła do mieszkania, jak zobaczyła to, jak krzyku narobiła! Musiał chłop drapać ściany, a potem jechać do miasta, szukać gdzieś białej farby (albo próbować gdzieś ukraść, zamienić za zboże). Baba w tym czasie z dziećmi w szopie spała, póki mieszkanie na biało nie było odmalowane.
Z babami nie wygrasz!
(*Как это у нас один красной украденной краской жильё покрасил, а баба взбесилась.)