To było we Wrocławiu, rok 86, kiedy Gorbaczow Związkiem Radzieckim władał.
Pan Klemens Nowicki ( rodem z Berdyczowa, a we Wrocławiu mieszka ), opowiadał mi, jak razu jednego zobaczył na przystanku jakąś babuleńkę, która przechodniów po rusku pytała, gdzie cmentarz żołnierzy radzieckich. Nowicki, który znał dobrze i lubił rosyjską mowę, podszedł i zaprowadził ją do takiego urzędu, gdzie były spisane nazwiska zabitych w czas wojny. Mówił, że ta babcia przypominała mu bardzo jego własną mamę. Opowiadała mu ona, a później on mi opowiedział, że jej syn poszedł na wojnę i przepadł, nie wrócił. Czekała te wszystkie lata.
Nareszcie, jak zdechł Stalin, to ona się dowiedziała, że syn zginął w Breslau, a dopiero Gorbaczow pozwolił pojechać, szukać grobu syna.
Czy znalazła, nie wiemy. ( Tak samo nie wiemy, jak to jest mieć syna i na wojnie go stracić, bo nigdy nie byliśmy mamą. )
( Это о том, как старенькая мама могилу сына искала. )
3/Томек..не разумею по польски). была информация от односельчан что он попал в плен и был расстрелян. так что долгое время мы думали что он нигде не захоронен. но вот оказалось что это не так. спасибо что забрели)
Борис спасибо)